Agatha Christie, najsłynniejsza autorka kryminałów, w zimny grudniowy dzień 1926 roku po prostu zniknęła. Przez 11 dni szukali jej wszyscy - policja, rodzina, przyjaciele i ochotnicy - w sumie 15 tysięcy osób. Zostawiła w łóżku swoje 7-letnie dziecko. Samochód pisarki odnaleziono następnego dnia na nasypie koło jeziora. W środku znajdowała się torba z jej rzeczami, płaszcz i prawo jazdy. Co się z nią stało?
Hipotezy były dwie. Podejrzewano, że Agathę mógł zamordować jej mąż, który porzucił ją dla innej kobiety dzień wcześniej. Przypuszczano także, że kobieta popełniła samobójstwo. Prawdopodobnie była załamana po niedawnej śmierci matki. Pisarka kryminałów pozwoliła sobie jednak na coś zupełnie wyjątkowego.
Wsiadła w pociąg i pojechała do ośrodka wypoczynkowego oddalonego o 480 km od swojego domu. Zarejestrowała się na nazwisko Teresy Neele, nowej dziewczyny jej męża. Przez 11 dni Christie po prostu dobrze się bawiła.
Nie wiadomo, co skłoniło pisarkę do tego kroku. Znajomi podejrzewali, że to akcja marketingowa jej ostatniej książki. Mógł być to też odwet na niewiernym mężu. Niektórzy twierdzą jednak, że Christie miała załamanie nerwowe oraz chwilową amnezję.
Dodam, że po owych 11 dniach została odnaleziona całą i zdrowa. Do końca życia nie ujawniła, dlaczego wyjechała.