Selfie to dzisiaj co trzecie robione na świecie zdjęcie, każdego dnia milionami zalewa portale społecznościowe. Ewidentnie jesteśmy w sobie zakochani. Wydaje się jednak, że w niektórych przypadkach miłość własna nas przerasta, a brak wyobraźni wygrywa.
Czasem selfie kończy się śmiercią.
Od stycznia 2014 r. do grudnia 2015 r. w mediach na całym świecie pojawiły się doniesienia o 49 osobach, których utrata życia – jak potwierdziły to śledztwa – została bezpośrednio powiązana z robieniem selfie. Wiele też wskazuje na to, że w kolejnych latach te statystyki poszybują w górę.
Są różne sposoby…
Jeżeli nie masz selfie – nie istniejesz. W miarę rozwoju mediów i portali społecznościowych taka zasada życiowa staje się wręcz obowiązującą. Jak wynika ze statystyk oferowanych przez największe portale społecznościowe świata, w każdym jednym tygodniu słowo "selfie" pojawia się w wypowiedziach ich użytkowników, opisach zdjęć lub z hasztagami (#) aż 50 mln razy.
Na początku tego roku redaktorzy portalu Priceonomics zorientowali się, że dociera do nich coraz więcej informacji o kuriozalnych przypadkach utraty życia w trakcie robienia sobie zdjęć. Prześledzili te doniesienia i stworzyli mapę śmierci powiązanych z selfie. To na razie "tylko" 49 przypadków opisanych w ciągu 24 miesięcy na całym świecie, ale w miarę przyglądania się im, można zacząć domniemywać, że już wkrótce będzie więcej podobnych.
Wydaje się nawet, że wiele przypadków takiej śmierci po prostu nie zostało odnotowanych. Większość tych historii jest powiązana dość prostą, naczelną zasadą – głupoty lub skrajnej nieodpowiedzialności, a te nie odstępują ludzkości na krok od wieków.
Niewykluczone, że skala problemu przybierze takie rozmiary, że kiedyś będzie można nawet zastosować rachunek prawdopodobieństwa do określania tego, jak często będziemy ginęli z powodu przywiązania do telefonu. Można to nawet – z pewnymi zastrzeżeniami – założyć już dziś, jeżeli weźmie się pod uwagę fakt tysięcy wypadków i kolizji samochodów, w których kierowcy często więcej czasu poświęcają małej przestrzeni ekranu niż jeździe.
Według wyliczeń portalu Priceonomics najmłodsza ofiara selfie opisana przez media w latach 2014-2015 miała 14 lat, najstarsza – zaledwie 32 lata. Śmierć powiązana z selfie wyraźnie najchętniej trzyma się osób w wieku 19-23 lata. To aż 28 z 49 opisanych przypadków, z których 12 (27 proc. wszystkich) przypada tylko na 21-latków. Większe problemy z robieniem sobie zdjęć mają też najwyraźniej chłopcy i młodzi mężczyźni. Podczas wykonywania tej – widać tylko z pozoru – prostej czynności zginęło ich 36, nastolatek i kobiet – 13.
Najwięcej osób straciło życie, spadając z wysokości – 16. W sierpniu ubiegłego roku w Chinach 25-latek chciał zrobić sobie zdjęcie na tle wodospadu. Patrzył tylko w ekran, przesuwając się w kierunku krawędzi. Potknął się i spadł z wysokości ponad 30 m. Selfie się udało. Telefon przetrwał i policja znalazła zdjęcie wykonane "w locie".
Kilka przypadków upadku z dużej wysokości w trakcie robienia zdjęć zanotowano w Rosji. Tam w ubiegłym roku zginął m.in. 17-latek, który poprosił o zdjęcie kolegę, zwisając z gzymsu dziewięć pięter nad ziemią. Nie wytrzymał.
19-latka na Filipinach weszła na dach 20-piętrowego wieżowca, bo – jak powiedzieli po jej śmierci koledzy i koleżanki ze szkoły – nie podobały jej się już żadne zdjęcia, które wykonywała w codziennych okolicznościach.
Potknęła się i spadła z 60 m.
W ten sam sposób zginęło też polskie małżeństwo w Portugalii. 10 sierpnia 2014 r. para robiła sobie zdjęcie na klifie na przylądku Roca. W bardzo wietrznych warunkach spadła na skały, prawdopodobnie popchnięta przez nagły podmuch wiatru. Polacy osierocili dwoje dzieci.
Indyjski problem
Inne przypadki śmierci związanej z selfie też wskazują na to, że część osób dla "dobrego" zdjęcia jest w stanie zaryzykować wszystko.
Jeden z nastolatków w Rosji zginął, wchodząc na tranzystor będący częścią infrastruktury kolejowej. Chwycił rękami przewody i się spalił. Trwało to kilkanaście sekund.
Siedem innych osób też straciło życie w wypadkach związanych z kolejnictwem. Kilka miało miejsce w ostatnich dwóch latach w Indiach. Tam młodzi ludzie ginęli, robiąc sobie zdjęcia na tle nadjeżdżających pociągów. Wiadomo, co działo się sekundy później.
Władze Bombaju uznały nawet, że problem stał się na tyle poważny, iż wprowadziły strefy zakazu robienia selfie.
Policyjne patrole karzą osoby robiące sobie portrety na stacjach kolejowych. Inne takie miejsca to plaże i budowane tam pomosty.
Również w Bombaju dwoje nastolatków zginęło, spadając do oceanu po zbyt mocnym wychyleniu się przez barierki na molo.
W sumie media na całym świecie donosiły o śmierci nastolatków w wodzie, wiążąc to z robieniem selfie, aż 14 razy.
Z pozostałych 11 osób (w latach 2014-15) cztery zginęły w wyniku postrzałów.
Ostatnia, piąta, a zarazem 50. w zestawieniu, zginęła 2 maja w mieście Pathankot w indyjskim Pendżabie, na północy kraju, przy granicy z Pakistanem. Nastolatek wyjął z szafy ojca pistolet i nie wiedząc, że jest naładowany i odbezpieczony, nacisnął (przypadkiem lub też nie) spust. Postrzelił się w głowę podczas robienia selfie.
Umierał kilka godzin.
Jeden wypadek, którego ofiarami stały się dwie osoby, miał miejsce w powietrzu.
Lecący awionetką pilot w stanie Kolorado w USA sam siebie oślepił, robiąc zdjęcie za sterami. Spadł na pole kukurydzy. Miał ponad 700 wylatanych godzin. Śledczy nie znaleźli innego realnego powodu katastrofy. Zginął też jeden z pasażerów. Kilku innych zostało rannych.
Najstarsza z ofiar selfie – 32-letnia Amerykanka z Północnej Karoliny – zginęła w kwietniu 2014 r., robiąc selfie w samochodzie. Telefon umieściła pod dachem, oderwała wzrok od drogi i popatrzyła w stronę aparatu.
Kilka sekund później zderzyła się z ciężarówką.
Okazało się, że minutę wcześniej – również w czasie jazdy – opublikowała na Facebooku status, w którym odnosiła się do piosenki "Happy" Pharrella Williamsa. Napisała: "Ta piosenka sprawia, że zawsze jestem szczęśliwa". Zdjęcie miało być potwierdzeniem.
Za kółkiem zginęła w ten sposób jeszcze jedna osoba.
Śmierć trzech ostatnich należy zakwalifikować do jeszcze innej kategorii wypadków.
Pewien Hiszpan zginął, robiąc selfie w czasie gonitwy byków w mieście Villaseca de la Sagra w sierpniu ubiegłego roku. Stracił życie tego samego dnia co polska para w Portugalii. David Gonzalez Lopez wychylił się poza ogrodzenie oddzielające widzów od pędzących zwierząt i nie zauważył byka.
Ten przebił mu rogiem szyję.
Miesiąc wcześniej – 7 lipca 2015 r. – portal telewizji Al-Dżazira przedstawił dane rosyjskich urzędników, którzy właśnie podsumowali wypadki z jednego tylko półrocza 2015 r. spowodowane przez selfie. Od stycznia do czerwca tamtego roku w Rosji zginęły w ten sposób cztery osoby, a ponad 100 zostało rannych.
W górach Uralu dwóch nastolatków odbezpieczyło granat, by pokazać swoją odwagę.
Przetrwał telefon, który potem stał się dowodem w sprawie.
Od tego czasu w wielu miastach Rosji samorządy prowadzą lokalne kampanie skierowane do młodych obywateli.
Odradzają w nich robienie zdjęć za wszelką cenę.
(...)
autor: Adam Sobolewski
źródło