Quantcast
Channel: Paranormalne.pl - Forum
Viewing all 3198 articles
Browse latest View live

Wirus patentowany

$
0
0

Czy to prawda, że obecny koronawirus został opatentowany, w związku z czym ktoś obecną epidemię wywołał celowo?*

Kolejny raz ktoś przysłał mi sensacyjną wiadomość, że wirusa ktoś stworzył i oto proszę dowód - patent na koronawrusa:
https://patents.google.com/patent/EP3172319A1/en.
Link jest bardzo popularny i pojawił się już w wielu miejscach. A wystarczyło poczytać na naukowych stronach czym jest ten wirus i czym jest szczep, którego dotyczy patent. Zamiast tego ludzie zadowalają się informacją "istnieje jakiś patent na coś związanego z jakimś koronawirusem, nie będę sprawdzał o co chodzi, ale to wygląda jak dowód!"

 

Koronawirusy to bardzo szeroka grupa wirusów, siedem atakuje ludzi, z czego trzy są bardzo groźne (SARS1, SARS2 i MERS) a cztery łagodne i odpowiadają za 15-20% sezonowych przeziębień (NL63, EO22, HK1 i nie pamiętam czwartego). Zwierzęce szczepy wywołują różne choroby, nieraz groźne w hodowli, na przykład wirus zapalenia płuc kurczaków, biegunki prosiąt, biegunki cieląt, zapalenia jelit kotów itp. Z tego powodu pracuje się nad zarówno lekami jak i szczepionkami na te wirusy.
Szczepionki mają trzy typy - albo jest to preparat z jakimś wyizolowanym białkiem danego patogenu, które ma rozpoznawać organizm (tzw. szczepionki bezkomórkowe), albo z patogenem zabitym ( szcz. inaktywowane) albo z patogenem żywym ale atenuowanym, tj, pozbawionym złośliwości. Na przykład szczepionka na polio zawiera żywy szczep, który nie występuje w naturze, nie powoduje choroby, ale jest na tyle podobny do dzikiego, że organizm uczy się na nim jak zwalczyć dzikie polio.

 

Patent dotyczy jednego z takich unieszkodliwionych szczepów do szczepionki, który został pozbawiony genów odpowiadających za złośliwość. Jest to wirus ptasiego zapalenia oskrzeli, z grupy gamma-koronawirusów. Koronawirusy gamma nie zarażają ludzi. Jest to wyjaśnione od razu na początku tekstu patentu, ale do tego trzeba znaleźć wersję z tekstem, a z tego co widzę spiskomani bardzo niechętnie linkują do pełnej wersji, najchętniej propagują linki z informacją o tytule i roku złożenia ale bez szczegółów:
https://worldwide.espacenet.com/patent/search/family/051494985/publication/EP3172319A1?q=pn%3DEP3172319A1

 

Opatentowany został konkretny szczep otrzymany przez celowe wprowadzenie mutacji do białek niestrukturalnych (lista dokładnie opisanych mutacji zawarta w tekście - to one właściwie są tym wynalazkiem, który się patentuje) odpowiedzialnych za replikację, co powoduje pogorszenie rozmnażania, osłabienie wirulencji do poziomu, przy którym wirus nie jest groźny dla ptaków, jednak z zachowaniem niezmienionych białek otoczki, bo to na nie ma się nakierować układ odpornościowy aby zapamiętać jaki patogen ma na przyszłość atakować. Gen kodujący replikazę został uszkodzony w trzech, różnie oddalonych miejscach, aby zmniejszyć szansę na powrót do dzikiej formy wskutek mutacji.

 

Istnienie takiego patentu powinno raczej ucieszyć hodowców kurczaków i gęsi, niż zmartwić nas, bo patent dotyczy zwierzęcego wirusa wywołującego ogromne straty w hodowlach, który tak bardzo różni się od obecnego, że w zasadzie nie ma z nim nic wspólnego. Jeśli ktoś wysłał wam link do tego patentu i nie wyjaśnił o co chodzi, to jest niemyślącym panikarzem, któremu nie warto ufać.

Tego typu badań, publikacji i patentów na temat koronawirusów powstało dużo i wciąż powstają nowe. W bazie Google Patents znaleźć można 13 tysięcy dokumentów na temat "coronavirus".

 


Na płaskowyżu Nazca odkryto 143 nowe rysunki. Niektóre są naprawdę urocze

$
0
0

1.jpeg

Na płaskowyżu Nazca odkryto 143 nowe rysunki. Pomogła sztuczna inteligencja fot. Yamagata University

 

Według ONZ, to jedna z najbardziej nieprzeniknionych zagadek archeologii. Ponad 1000 rysunków zwierząt, ludzi i figur geometrycznych rozrzuconych na obszarze ponad 450 km. kw. peruwiańskiego płaskowyżu Nazca. Japońscy naukowcy wspomagani systemem AI stworzonym przez IBM ogłosili odkrycie ponad setki nowych deseni.

 

Nowoodkryte geoglify mają od 1700 do 2100 lat. Te także wykonali ludzi należący do starożytnej kultury andyjskiej Nazca istniejącej tam do 600 r. n.e. Tworzono je poprzez ściąganie ciemnej, zewnętrznej warstwy gruntu z jasnego, piaskowego podłoża.

 

2.jpeg

fot. Yamagata University

 

Odkrycie kolejnych, niezbyt wyraźnych kształtów było możliwe dzięki starannej pracy japońskich archeologów na trójwymiarowych modelach satelitarnych. W latach 2004 – 2018 zajmując się konserwacją geoglifów naukowcy z Uniwersytetu Yamagata odszukali 142 nowe kształty.  Wśród nich są czworonożne zwierzęta, jak lama, kot czy lis, ale też ryba, małpa czy papuga. Jest też dwugłowy wąż połykający ludzi.

 

3.jpeg

fot. Yamagata University

 

W 2019 roku Japończycy zaprosili do współpracy ośrodek badawczy IBM (IBM Thomas J. Watson Research Center). Wspólnie zaczęto uczyć algorytm sztucznej inteligencji jak rozpoznawać rysunki i ich rozłożenie na płaskowyżu. Przy olbrzymiej ilości trójwymiarowych danych geoprzestrzennych człowiek musi zdać się na pomoc maszyny.

 

4.jpeg

fot. Yamagata University

 

W trakcie owej nauki maszyna samodzielnie wykryła kolejny, 143. geoglif. To pierwsze takie wydarzenie w historii i zapewne nie ostatnie, bo IBM podpisał już umowę o dalszej współpracy z uczelnią Yamagata na wykorzystanie do dalszych badań systemu IBM PAIRS Geoscope.

 

5.jpeg

Geoglif odkryty przez sztuczną inteligencję IBM’a fot. Yamagata University
fot. Yamagata University

 

Odkryte rysunki należą do dwóch typów geoglifów. Najstarsze, tworzone między rokiem 100 p.n.e. a 200 n.e., to tzw. typ B. Mają one do 50 metrów długości. Typ A mają ponad 50 metrów, przy czym największy z nowoodkrytych sięgał ok. 100 metrów (największa znana figura, pelikan, ma ok. 285 m długości). Typ A i typ B służyły, zakładają naukowcy, zupełnie różnym celom.

 

6.jpeg

fot. Yamagata University

 

Ludzie żyjący 2000 lat temu na Nazca najbardziej na świecie cenili sobie wodę. Żyjąc na pustynnym terenie o nią modlili się i wokół niej zorientowane były ich religijne obrzędy.  W latach 80. XX w. antropolog Johan Reinhard przedstawił teorię: główny cel linii z Nazca miał związek z kultem górskich bóstw ze względu na ich powiązania z wodą, o czym już pisaliśmy ”National Geographic”.

 

7.jpeg

fot. Yamagata University

 

- Jest możliwe, że linie stanowiły element modlitw i ofiar składanych przez andyjskie ludy bóstwom mającym władzę nad deszczem. Wydaje się prawdopodobne, że większość linii nie wskazuje niczego na horyzoncie geograficznym lub niebieskim, tylko prowadzi do miejsc, w których odprawiano rytuały mające zapewnić wodę i plony, napisał Reinhard w książce The Nazca Lines: A New Perspective on Their Origin and Meaning (Linie z Nazca – nowe spojrzenie na ich powstanie i sens).

 

8.jpeg

fot. Yamagata University

 

Rysunki typu A, najczęściej zwierzęta, były miejscami kultu. Tam znajduje się dziś najwięcej skorup po naczyniach ofiarnych. Z drugiej strony, małe (czasem nawet 5-metrowe) geoglify służyły za drogowskazy prowadzące do tych większych.

 

9.jpeg

fot. Yamagata University

 

 

10.jpeg

fot. Yamagata University

 

11.jpeg

fot. Yamagata University

 

źródło

Co by było, gdyby... człowiek udał się w podróż do Czarnej Dziury? Przewodnik podróżnika

$
0
0

comment_2KlwqYi0VGShcq7epBSD3tCe7yFOQeCW

 

 

 

Wyobraź sobie, że ty, jako Ziemianin zostałeś wybrany na przedstawiciela naszej Cywilizacji do podróży w samo serce Czarnej Dziury, ulokowanej, np. gdzieś w centrum Galaktyki Drogi Mlecznej. Potężna galaktyczna rasa istot wybrała właśnie Ciebie; stałeś się kronikarzem Wszechświata, świadkiem ludzkości w tym niebywałym wydarzeniu. Organizator intergalaktycznej ,,wycieczki" zdołał opanować już umiejętność wykorzystania energii układu gwiezdnego, który zamieszkuje, przymierzając się tym samym do umiejętności kontrolowania zasobów materii i energii całej Galaktyki. Przetransportowanie twojego jestestwa, w okolice ,,stosunkowo słabego oddziaływania grawitacyjnego" Czarnej Dziury, dla tak zaawansowanej, inteligentnej rasy Istot, nie nastręczy żadnych problemów. Pomijając inne aspekty takiej podróży, i nie wdając się w głębszą jej analizę, warto przytoczyć kilka przydatnych wskazówek tudzież informacji, niczym z ,,Dziennika prawdziwego skauta", które to przydadzą się tobie podróżniku podczas ,,zwiedzania" majestatycznego odkurzacza czasoprzestrzeni - potwora jakim jest Czarna Dziura. Dowiesz się tym samym, czy mówienie o tej podróży w kategoriach realności, oraz czegoś, co da się - bez względu na zaawansowanie technologiczne - w przyszłości dokonać, ma sens i jest opłacalne. 

 

 

 

VL5tbve.jpg

 

 

 

CZY MOGĘ ZAJRZEĆ DO CZARNEJ DZIURY?

 

Owszem, możesz, ale już się z niej nie wydostaniesz. Współczesna fizyka nie pozostawia złudzeń - czarna dziura nigdy cię nie wypuści ani nie zdołasz przekazać na zewnątrz żadnej informacji, a tym bardziej pozdrowień skierowanych na Ziemię, ponieważ zarówno światło, jak i fale radiowe nie są w stanie z niej uciec. To, co tam zobaczysz, pozostanie więc na zawsze twoją tajemnicą - czarna dziura otoczona jest krawędzią (fizycy nazywają ją horyzontem), poza którą przestrzeń i czas zostają zwinięte w coś, co przypomina lejek.I tu się zaczynają ,,spekulacyjne", ciężkie dla ludzkiego dwuwymiarowego umysłu do zrozumienia, schody. Otóż na samym końcu lejka znajduje się punkt o nieskończonej gęstości, zwany osobliwością, do którego została ściśnięta cała materia i gdzie czas oraz przestrzeń rozpadają się na kwanty. Ale to tylko czcze teoretyzowanie i bawienie się w ,,astrofizyczną alchemię"; nie znamy jeszcze kwantowej teorii grawitacji, więc nie wiemy, jak ta studnia wygląda i dokąd tak naprawdę prowadzi. 

 

 

PO CZYM POZNAĆ CZARNĄ DZIURĘ, DOKĄD SIĘ KIEROWAĆ?... JAK JĄ NAMIERZYĆ?

 

Na wycieczkę poznawczą trzeba wybrać dziurę samotną, która nie będzie zasysała gazu z towarzyszącej jej gwiazdy (lub gwiazd) i nie będzie otoczona wirem rozgrzanej i promieniującej plazmy. Ale zaraz, jak ją znaleźć? Bez jasnego wiru materii będzie się zupełnie zlewała z czarnym tłem kosmosu. Jednak jest na to sposób. Czarna dziura to grawitacyjny kolos, abstrakt i antybóg materii, czasu i przestrzeni, zakrzywiający przechodzące w jej pobliżu promienie świetlne. Jeśli więc znajdzie się ona na tle jasnej galaktyki lub grupy gwiazd, to skupi ich światło niczym soczewka powiększająca, a bywa, że podwoi lub potroi obraz gwiazd jak w kalejdoskopie. 

 

 

JAK CIEPŁO TRZEBA SIĘ UBRAĆ?

 

To zależy od... rozmiaru dziury. Paradoksalnie te niewielkie są cieplejsze niż te olbrzymie. Typowa czarna dziura, która powstała po wypaleniu się gwiazdy 10 razy cięższej niż Słońce (tzw. gwiazdowa dziura), jest lodowato zimna, dużo chłodniejsza od próżni kosmicznej. Ma temperaturę ledwie jedną milionową stopnia powyżej zera absolutnego, więc jej promieniowanie cieplne (tzw. promieniowanie Hawkinga) jest niezauważalne. Co wstrząsające i wywracające zwoje neuronalne ludzkiego mózgu, to fakt, że temperatura czarnej dziury wielkości jądra atomowego wynosi... aż miliard stopni! Taka mikroskopijna dziura mocno więc promieniuje, traci energię, kurczy się, co sprawia, że jej temperatura jeszcze bardziej wzrasta. Ten proces w ostatniej fazie jest lawinowy i wybuchowy. W chwili agonii czarna dziura powinna znikać w eksplozji przenikliwego promieniowania gamma (choć wciąż trwają dyskusje, czy znika całkowicie, czy też jakiś ,,ogryzek" po niej zostaje). Rzeczą oczywistą jest to, aby nie zbliżać się do takich rozgrzanych do białości promieniujących maleńkich dziur.

 

 

WYBIERZ WIĘKSZĄ DZIURĘ... ŻEBY CIĘ NIE ROZERWAŁO

 

Gdy zbliżasz się do krawędzi dziury, to narasta różnica sił, z jaką przyciągane są różne części twojego ciała. Jeśli lecisz głową do przodu - to jest ona przyciągana silniej niż położone nieco dalej stopy. W pewnej odległości różnica sił stanie się tak wielka, że cię... rozerwie. Rozerwana zostanie także twoja rakieta, czy pojazd, którym wraz z innymi przedstawicielami cywilizacji inteligentnych ras zamieszkujących obserwowalny kosmos, wybrani przez zaawansowaną ,,post-biologiczną" Cywilizację, udałeś się na podróż w kierunku czarnej dziury (raczej wycieczkę... w jedną stronę). To siły pływowe rozbijają gwiazdy, miażdżą i niszczą materię, która wpada do czarnej dziury. Fizycy określają to mianem spagettyzacji, bo grawitacja traktuje materię jak ciasto: wszystko rozwałkowuje i zgniata. Człowiek nie jest w stanie przeżyć zbliżenia do krawędzi czarnej dziury, która ma masę mniejszą niż tysiąc mas Słońca. Tylko do większych dziur da się podlecieć blisko, bo mają większy horyzont i siły pływowe osiągają śmiertelną wartość dopiero daleko za horyzontem. 

 

P.S. Pamiętaj, nie zbliżaj się do maleńkich czarnych dziur. Dziura o promieniu mniejszym od atomu ma masę miliarda ton i może promieniować z mocą 10 gigawatów! 

 

SKĄD WIEM, ŻE DOTARŁEM NA MIEJSCE?

 

Jeśli klasyczna teoria względności Einsteina jest słuszna, to horyzont niczym szczególnym się nie wyróżnia, nie wykryjemy go żadnym przyrządem. Jeśli więc się wahasz, czy wyskoczyć do środka, bardzo uważaj... nic cię nie ostrzeże. W celach krajoznawczych lub badawczych najwygodniej byłoby po prostu zaparkować na orbicie wokół czarnej dziury. Sygnałem, że docierasz w ,,rejony bez powrotu'', będą coraz bardziej zdeformowane obrazy nieba. W pewnym momencie światło tak się zakrzywia, że zostaje całkowicie uwięzione na orbicie wokół czarnej dziury. Gdy tam się zapędzisz, to patrząc prosto przed siebie, zobaczysz własne plecy. Wtedy może cię uratować tylko manewr, który opracował brytyjski astrofizyk Roger Penrose. Dzięki niemu wytrawni podróżnicy mogą dotrzeć niemal do samego horyzontu dużej wirującej czarnej dziury i jeszcze stamtąd wrócić. Teoretycznie. Trzeba zbliżyć się rakietą w kierunku zgodnym z ruchem wiru grawitacyjnego, a w bezpośrednim sąsiedztwie horyzontu włączyć silniki i ustawić ją tak, aby gazy odrzutowe (lub część wylotowa źródła energii okrętu) wpadały do czarnej dziury. Wówczas rakieta ulegnie przyspieszeniu i zostanie wyrzucona z ogromną prędkością, jak z grawitacyjnej procy. Oddali się, zabierając część energii obrotowej czarnej dziury, która wskutek tego nieco zwolni. Być może na wyższym poziomie rozwoju naszej Cywilizacji nauczymy się w ten sposób czerpać energię z czarnych dziur. 

 

 

UWAGA NA FALE GRAWITACYJNE!

 

U celu podróży zawsze musisz strzec się fal grawitacyjnych, które powstają, gdy do czarnej dziury wpadnie większa masa. Efekt przypomina rzucenie kamienia do wody - z prędkością światła rozbiegają się koncentryczne zmarszczki czasoprzestrzeni. Blisko horyzontu są wyjątkowo silne, mogą nadwyrężyć konstrukcję statku, a przede wszystkim... twoją! 

 

 

CZY W PAKIECIE SĄ ZABIEGI ODMŁADZAJĄCE?

 

Silna grawitacja spowalnia bieg czasu. Z punktu widzenia odległych obserwatorów na horyzoncie czarnej dziury czas całkowicie się zatrzymuje. Naiwni sądzą, że zamieszkanie na orbicie tego kosmicznego potwora jest dobrym sposobem na wydłużenie sobie życia. Niestety, nie jest to prawda, bo to spowolnienie biegu czasu jest odczuwalne tylko dla tych, którzy pozostają na Ziemi. Chodzi o to, że dla Ciebie, jeśli zaparkujesz przy czarnej dziurze, sekundy, minuty, dni i lata mijają tak jak zwykle. Tyle, że wydarzenia na dalekiej Ziemi zaczynają biec w przyspieszonym tempie. Po powrocie z rocznego pobytu nad horyzontem czarnej dziury może się okazać, że na Ziemi upłynęły w tym czasie już setki, a nawet tysiące lat. 

 

,,Nocleg" na parkingu przy czarnej dziurze nie jest więc najlepszym sposobem na osiągnięcie nieśmiertelności, ale to na pewno dobra metoda na podróż w daleką przyszłość.

 

 

 

 

Źródło materiałów użytych w artykule (większa część treści i zdjęcie): "Gazeta Wyborcza: NAUKA dla każdego ekstra. Astronomia - praktyczny przewodnik na wakacje; 1/2016 lipiec"

Koronawirus może być "chimerą" dwóch różnych wirusów - sugerują analizy genomu

$
0
0

korona.jpg

Fot. Shutterstock/Corona Borealis Studio

 

 

Nowy koronawirus to być może chimera powstała z dwóch różnych wirusów pochodzących od nietoperzy i łuskowców - zastanawiają się naukowcy. To całkiem nowy wirus, który zdobył zdolność wnikania do komórek człowieka. Odpowiada za to mechanizm rekombinacji genetycznej, czyli wymiany materiału genetycznego.

 

Nowy koronawirus nadal kryje w sobie wiele tajemnic, mimo ogromnego wysiłku naukowców z całego świata, aby możliwie szybko rozpoznać, z jakim wrogiem mamy do czynienia. Na łamach The Conversation francuski biolog Alexandre Hassanin, wykładowca na Sorbonie, dzieli się jedną z hipotez na temat pochodzenia wirusa SARS-CoV-2.

 

Wiemy, że pierwsi chorzy na COVID-19 pojawili się w grudniu w chińskim mieście Wuhan i byli w większości sprzedawcami lub klientami na lokalnym targu żywności, który wydawał się źródłem koronawirusa. Jednak nie wszyscy zakażeni mieli kontakt z tym miejscem. U co trzeciego hospitalizowanego pacjenta nie znaleziono powiązań z targiem. W dodatku naukowcy po zsekwencjonowaniu genomu koronawirusa i jego analizie doszli do wniosku, że SARS-CoV-2 najprawdopodobniej zaatakował człowieka już w listopadzie 2019 roku.

 

 

Co odkryli genetycy, badając genom nowego koronawirusa?

 

Genom SARS-CoV-2 jest cząsteczką RNA (RNA to kwas rybonukleinowy, materiał genetyczny wirusa) i składa się z 30 000 zasad i 15 genów. Kluczowy dla nas gen S koduje białko S (białko szczytowe, od ang. spike), znajdujące się na powierzchni koronawirusa. Białko S bierze udział w procesie łączenia się wirusa z receptorami w komórkach gospodarza.

 

Nowy koronawirus należy do grupy betakoronawirusów, podobnie jak atakujący ludzi kilkanaście lat temu SARS. Epidemia objęła wówczas 29 krajów, gdzie zachorowało w sumie 8 098 osób. Choroba zabiła wówczas 774 osoby. Rezerwuarem tamtego wirusa SARS były nietoperze z rodzaju Rhinolophus, a pośrednim gospodarzem paguma chińska (łaskun chiński, łac. Paguma larvata) - gatunek drapieżnego ssaka z podrodziny łaskunów, popularnie zwany cywetą.

 

Badania genetyczne wskazują na to, że nietoperze, zwłaszcza z rodzaju Rhinolophus, stanowią rezerwuar wirusów SARS-CoV oraz SARS-CoV-2 - pisze Alexandre Hassanin. U nietoperzywyizolowano wirusa, nazwanego RaTG13, którego genom jest w 96 procentach zgodny z genomem nowego koronawirusa.

 

Kolejne badania nieco zmieniły obraz. Okazało się, że istnieje zwierzę, u którego znaleziono wirusa jeszcze bardziej zbliżonego genetycznie do SARS-CoV-2. Wirus odkryty u łuskowca okazał się w 99 procentach zgodny z genomem nowego koronawirusa - jak donieśli naukowcy 7 lutego na łamach Nature. To odkrycie sugerowało, że łuskowiec jest jeszcze bardziej prawdopodobnym rezerwuarem koronawirusa niż nietoperze - czytamy w artykule. Wkrótce jednak kolejne badanie genomu koronawirusa, wyizolowanego z malezyjskich łuskowców (pangolin jawajski, łac. Manis javanica) pokazało jedynie 90 procent zgodności. "Aktualnie atakujący nas wirus nie pochodzi jednak od łuskowców?" - zadaje pytanie Alexandre Hassanin. "Gdzie jest rezerwuar nowego koronawirusa?".

 

Koronawirus znaleziony u łuskowców ma jednak pewien fragment niemal identyczny z nowym koronawirusem - zauważa autor.

 

Zgodność, wynosząca aż 99 procent, dotyczy kluczowego miejsca, a mianowicie białka S. To dzięki niemu koronawirus potrafi wiązać się z receptorem ACE2 w komórkach człowieka i wnikać wewnątrz. Natomiast wirus RaTG13 ma już tylko 77 procent podobieństw w tym kluczowym miejscu.

 

- Oznacza to, że koronawirus izolowany z łuskowców jest zdolny do wchodzenia do komórek ludzkich, podczas gdy koronawirus izolowany z nietoperzy nie jest - uważa naukowiec.

 

    Porównania genomów sugerują, że wirus SARS-Cov-2 jest wynikiem rekombinacji dwóch różnych wirusów, jednego zbliżonego do RaTG13, a drugiego bliższego wirusowi izolowanemu z łuskowca. Innymi słowy, to chimera, czyli organizm zbudowany z komórek różniących się od siebie genetycznie.

 

Zdaniem badaczy, aby doszło do takiej rekombinacji, dwa różne wirusy musiały zakazić ten sam organizm jednocześnie. Tak powstał nowy rodzaj wirusa, mający zdolność do zakażania zupełnie innych gatunków.

 

Alexandre Hassanin na koniec stawia pytania, na które nauka nie zna jeszcze odpowiedzi. A mianowicie, gdzie doszło do rekombinacji genów, w czyim organizmie, czy u nietoperzy, czy też u łuskowców, a może jeszcze zupełnie gdzieś indziej? Oraz w jakich warunkach doszło to aktywacji mechanizmu rekombinacji genów i co temu sprzyjało?

 

Za: ScienceAlert.com, The Conversation

źródło

"Chematica", albo o omijaniu patentów w trakcie syntezy leków

$
0
0

lek.jpg

Foto: Shutterstock

 

Prof. Bartosz Grzybowski z zespołem pokazał światu, jak z tanich związków, unikając istniejących patentów, wyprodukować lek HCQ stosowany w leczeniu COVID-19. Użył w tym swojego programu Chematica, który jest w stanie wskazać wygodną drogę syntezy dowolnego związku chemicznego.

 

W lutym i marcu br. pojawiły się pierwsze doniesienia naukowe, że w leczeniu COVID-19 - choroby wywoływanej przez koronawirusa SARS-CoV-2 - pomagać mogą związki chlorochina i hydroksychlorochina (HCQ). To substancje znane od wielu dekad i stosowane w leczeniu malarii, jak również niektórych chorób autoimmunologicznych.

 

Koronawirus. Producenci leków nieprzygotowani na pandemię

 

Szczególne nadzieje budzi HCQ, który - jak wynika z badań - jest dla pacjentów mniej szkodliwy. Ostatnio jednak na całym świecie lek ten zaczął znikać z aptek. A producenci leku - nieprzygotowani przecież na pandemię - mogą mieć duży problem, aby nadążyć z jego produkcją.

 

Na szczęście patent dotyczący HCQ wygasł już kilkadziesiąt lat temu, więc - przynajmniej w teorii - produkować może go każdy zainteresowany. Problemem jest jednak to, że aby wytworzyć ten związek, trzeba przeprowadzić szereg innych reakcji chemicznych, zaczynając od prostszych substancji, których już też zaczyna brakować ze względu na wzmożony popyt.

 

- A do tego wiele firm z różnych krajów całkiem niedawno opatentowało ścieżki syntezy takich półproduktów docelowego leku - zwrócił uwagę w rozmowie z PAP prof. Bartosz Grzybowski (Instytut Chemii Organicznej PAN oraz Uniwersytet UNIST w Korei Płd.). To zaś oznacza, że na przeprowadzanie tych reakcji trzeba mieć licencję.

 

W tej sytuacji profesor i jego zespół badawczy postanowili pokazać światu, jak legalnie zsyntetyzować HCQ z tanich składników, omijając przy tym opatentowane reakcje chemiczne. Naukowcy przedstawili kilkanaście różnych dróg syntezy tego związku przy użyciu tanich substratów i nieopatentowanych rozwiązań syntetycznych.

 

Publikacja trafiła dopiero do recenzji naukowej, ale badacze udostępnili już za darmo wyniki swojej pracy. Dzięki temu może z nich skorzystać do walki z pandemią każdy zainteresowany na świecie. Publikacja ta sprawi, że nie będzie się też dało już opatentować kolejnych reakcji chemicznych prowadzących do produkcji HCQ.

 

Aby wskazać nowe ścieżki produkcji leku, naukowcy z IChO PAN użyli opracowanego przez siebie programu Chematica. To potężny, rozwijany od ponad 20 lat (najpierw przez prof. Grzybowskiego w USA, a potem już częściowo w Polsce) program oparty na tzw. sztucznej inteligencji. Gromadzi on i uczy się setek tysięcy typów reakcji chemicznych i ich dopuszczalnych powiązań, tworząc całe ścieżki reakcji. Poza tym połączony jest z bazami patentów i katalogami firm produkujących związki chemiczne.

Czym jest program Chematica?

 

- Ten program zna nie tylko całą chemię, ale i całą ekonomię dookoła chemii - wyjaśnił prof. Grzybowski.

 

Opowiedział, że algorytmy sztucznej inteligencji przeszukują miliardy kombinacji reakcji chemicznych i znajdują ścieżki o optymalnych właściwościach. W ten sposób można np. dać komputerowi zadanie, aby wyszukał drogę syntezy konkretnego związku z bardzo tanich czy łatwo dostępnych substratów. I omijał przy tym reakcje, na których przeprowadzanie trzeba mieć licencję.

 

- Poszukiwania zaczęliśmy w sobotę, a już we wtorek wysłaliśmy publikację do recenzji - podsumowała tempo prac dr Sara Szymkuć, jedna z liderek prac nad programem Chematica.

 

- Kilka lat temu w ramach projektu DARPA – czyli agencji innowacji US Army, która od wielu lat finansuje badania nad programem Chematica – wzięliśmy na warsztat kilka leków wartych miliardy dolarów i pokazaliśmy, że dzięki Chematice możemy obchodzić ścieżki patentowe używane w ich produkcji i znajdować nowe rozwiązania. Skuteczność tych rozwiązań zresztą potwierdziliśmy w laboratorium.

 

Firmy uświadomiły sobie wtedy, jak ważne jest to narzędzie. I teraz program jest używany w największych przedsiębiorstwach farmaceutycznych na świecie - poinformował prof. Grzybowski.

 

Wyjaśnił, że kilka lat temu prawa do programu nabyło amerykańsko-niemieckie konsorcjum Sigma-Aldrich-Merck, które zapewnia Chematice globalny marketing i całą otoczkę biznesową. Badacz nadal jednak kieruje rozwojem tej technologii, m.in. w ramach projektu finansowanego przez DARPA. To właśnie na prośbę tej amerykańskiej agencji polski zespół wskazał, jak wyprodukować związek przydatny w walce z COVID-19.

 

Ewa Gajewska, inna z kluczowych postaci w rozwoju programu, zaznaczyła jednak, że to nie koniec. - Jeżeli okaże się, że w leczeniu COVID-19 skuteczniejszy jest jakiś inny lek dostępny już na rynku - sytuacja, jaka teraz miała miejsce, się powtórzy. W kilka dni produkt zniknie z aptek i nikt nie nadąży z jego wytwarzaniem, bo nikt się nie liczył, że będą tego potrzebne tony - ostrzegła. Zaznaczyła, że wtedy również będzie można korzystać z możliwości programów do planowania syntezy związków chemicznych, aby ominąć problem.

 

Koronawirus. Potrzebne awaryjne plany produkcji leków

 

Zdaniem prof. Grzybowskiego warto, aby państwa miały przygotowane - na wypadek kolejnych pandemii czy kryzysów - awaryjne plany produkcji kluczowych leków. Dodał, że do tego przymierzają się już Stany Zjednoczone.

 

- My, naukowcy, robimy, co możemy, żeby pomóc światu poradzić sobie z pandemią koronawirusa. Pokazujemy naszym państwom, że nauka jest potrzebna. I że musimy mieć swoje własne najnowsze technologie. Szczególnie w Polsce, gdzie wyprzedano właściwie cały hi-tech, możemy być bezbronni. To się musi szybko zmienić, jeśli chcemy się kiedykolwiek liczyć na globalnej arenie technologicznej walki – bo to, niestety, jest też walka o nasze własne interesy. A w przypadku pandemii koronawirusa - o nasze zdrowie - podsumował prof. Grzybowski.

źródło

 

Kometa Atlas - zanosi się na kosmiczne widowisko

$
0
0

atlas.jpg

Na zdjęciu kometa Atlas sfotografowana 6 marca 2020 r. przez Michaela Jägera, fot. spaceweatherarchive.com

 

 

Kometa Atlas zmierza obecnie w kierunku Słońca i staje się coraz jaśniejsza. Jeśli obiekt nie rozpadnie się podczas zbliżania się do gwiazdy, może stać się jaśniejszy niż Wenus. Co więcej, w niektórych scenariuszach jasność komety może wzrosnąć do tego stopnia, że będzie widoczna w ciągu dnia. Ale komety to kapryśnie obiekty i prognozy w ich przypadku na niewiele się zdają.

 

Kometę Atlas (C/2019Y4) odkrył system alarmowy Asteroid Terrestrial-impact Last Alert na Hawajach (stąd nazwa Atlas). Miało to miejsce 28 grudnia 2019 roku. Wówczas obiekt znajdował się w odległości 439 milionów kilometrów od Słońca i był dość słabo widoczny, ale od tego czasu rozjaśnia się tak szybko, że astronomowie mają duże nadzieje na kosmiczny spektakl z jego udziałem. Jednak komety są kapryśne i show, na które się zanosi, może nie dojść skutku.

 

Kometa Atlas może być widoczna nawet w dzień

 

Krótko po odkryciu kometa Atlas zaczęła robić się znacznie jaśniejsza niż się tego spodziewano. Obecnie jest tak jasna, że można ją obserwować za pomocą lornetki. Do tego ma lekko zielonawą barwę. Szczytowy punkt ma osiągnąć pod koniec maja i to właśnie wtedy, jeśli do tej pory nic się z kometą nie stanie, zapowiadany jest kosmiczny spektakl. Atlas 31 maja znajdzie się w odległości zaledwie 37,8 miliona kilometrów od Słońca.

 

Komety zwykle rozjaśniają się, gdy zbliżają się do Słońca. Jest to spowodowane tym, że większa ilość promieniowania ze Słońca pojawiająca się wraz z mniejszą odległością do gwiazdy powoduje, że lód z komety odparowuje tworząc charakterystyczny dla tych obiektów warkocz. Kometa Atlas nie różnie się na tym polu od innych komet, poza tym, że od czasu wykrycia jaśniała z niespotykaną dotąd prędkością.

 

Badacze, którzy śledzili kometę zauważyli, że od lutego jej jasność wzrosła o cztery tysiące razy. Jeśli jej jasność będzie rosła w takim tempie, to w ciągu kilku tygodni będzie ją można obserwować gołym okiem. Takie zachowanie budzi apetyty, że kometa w kulminacyjnym punkcie może stać się niezwykle jasnym obiektem.

 

 

Jednak ze względu na kapryśną naturę komet nie można przewidzieć, czy Atlas pozostanie nienaruszona. Wiele komet podczas zbliżania się do Słońca spala się całkowicie i po prostu znika. Jeśli kometa Atlas wytrzyma zmieniające się warunki i uda się jej pozostać w całości, to niektóre obliczenia wskazują, że jej jasność może wzrosnąć do poziomu od +1 do -5 magnitudo, co oznacza, że kometa może być widoczna nawet w ciągu dnia.

 

Pozostałości znacznie większej komety

 

Orbita komety Atlas jest prawie identyczna z tak zwaną Wielką Kometą z 1844 roku (C/1844 Y1). Okres orbitalny dla obu obiektów wynosi około 6 tys. lat. Najdalsza odległość od Słońca na tej orbicie wynosi w przybliżeniu 92 miliardy kilometrów od Słońca.

 

Prawdopodobnie w odległej przeszłości na tej orbicie znajdowała się znacznie większa kometa, ale po zbliżeniu do Słońca rozpadła się na kilka części - w tym kometę z 1844 r. oraz kometę Atlas. Kometa z 1844 r. została odkryta wkrótce po peryhelium, czyli w punkcie na orbicie, który znajduje się najbliżej Słońca, więc nic nie wiemy o jej jasności podczas zbliżania się do Słońca.

 

Badaczom trudno jest przewidzieć, jak zachowa się kometa Atlas. Nie ma dwóch takich samych komet, dlatego trudno coś tu prognozować. Kometa może urządzić show pod koniec maja, ale równie prawdopodobne jest to, że jej jasność spadnie.

 

W przeciwieństwie do innych komet, które w ostatnich latach były doskonale widoczne na nocnym niebie, kometę Atlas będzie można podziwiać na półkuli północnej. Jeśli kometa osiągnie swój potencjał, może stać się najjaśniejszą kometą od czasów komety Hale-Boppa w 1997 roku.

 

Za: Live Science

źródło

 

Kwazary mogą wyzwalać tsunami rozdzierające galaktyki

$
0
0

kwazar_1.jpg

Źródło: NASA, Virginia Tech, fot. NASA

 

 

Astronomowie odkryli, że niezwykle silne promieniowanie emitowane przez kwazar, a konkretnie przez czarną dziurę w jego jądrze, może przypominać tsunami. Promieniowanie to odpycha materię z prędkością zbliżoną do kilku procent prędkości światła, siejąc spustoszenie w otaczającej przestrzeni.

 

Okazuje się, że tsunami może także zdarzać się w kosmosie. Korzystając z możliwości Kosmicznego Teleskopu Hubble'a, zespół astronomów odkrył najbardziej energetyczne odpływy materii, jakie kiedykolwiek zaobserwowano. Emanują z kwazarów i suną w przestrzeni międzygwiezdnej jak tsunami, siejąc spustoszenie w otaczającej je przestrzeni.

 

Odkrycia grupy naukowców zostały opublikowane w sześciu artykułach naukowych na łamach pisma „The Astrophysical Journal Supplement Series”.

 

Kosmiczne Tsunami

 

Kwazary są najjaśniejszymi obiektami we Wszechświecie, wyrzucając ogromne ilości promieniowania w przestrzeń kosmiczną, gdy supermasywne czarne dziury w ich centrach gwałtownie pożerają materie z dysku akrecyjnego. Opadająca na czarną dziurę materia może być nawet 1000 razy jaśniejsza niż galaktyka macierzysta, która zawiera przecież setki miliardów gwiazd.

 

Gdy czarna dziura pochłania materię, otaczający ją gorący gaz emituje intensywne promieniowanie, widoczne jako kwazar. Wiatry, napędzane przez ogromne ciśnienie promieniowania z okolic czarnej dziury, odpychają materie od centrum galaktyki. Odpływy te przyspieszają do zapierających dech w piersiach prędkości, które stanowią kilka procent prędkości światła. Co więcej, gdy materia te sunie przez przestrzeń swoich macierzystych galaktykach, zapobiega powstawaniu nowych gwiazd.

 

- Te odpływy materii są kluczowe dla zrozumienia formowania się galaktyk - powiedział Nahuma Arava z Virginia Tech, główny autor jednej z publikacji. - Żadne inne zjawisko nie przenosi więcej energii mechanicznej. W ciągu 10 milionów lat odpływy te wytwarzają milion razy więcej energii niż rozbłysk promieniowania gamma. Każdego roku wypychają materią o masie setek mas Słońca. Ilość energii mechanicznej, jaką niosą, jest nawet kilkaset razy większa niż jasność całej galaktyki Drogi Mlecznej – dodał.

 

Zatrzymanie procesów gwiazdotwórczych

 

Emisje z kwazara rozprzestrzeniają się po dysku galaktyki zabierając ze sobą materie, z której mogłyby utworzyć się nowe gwiazdy. Promieniowanie popycha gaz i pył na znacznie większe odległości, niż wcześniej sądzili naukowcy. To typ zdarzenia obejmujący całą galaktykę.

 

Gdy to kosmiczne tsunami uderza w materię międzygwiezdną, jej temperatura wzrasta do miliardów stopni, co powoduje, że zaczyna świecić, na początku głównie w zakresie rentgenowskim, ale potem także pozostałych częściach spektrum światła.

 

Świadek takiego wydarzenia zobaczyłby fantastyczny pokaz fajerwerków. - Najpierw pojawiłoby się promieniowanie rentgenowskie i gamma, a następnie światło widzialne i podczerwone. To byłby prawdziwy spektakl świetlny, jak choinka wielkości galaktyki - powiedział Arav.

 

Międzygwiezdne tsunami odsłania sekrety galaktyk

 

Uczeni sądzą, że okres takiej aktywności kwazarów charakteryzuje wczesny Wszechświat i mógł trwać nawet kilka miliardów lat, zanim czarna dziura w centrum wyszalała się i osiągnęła dorosłość, w międzyczasie pochłaniając lub wyrzucając w daleką przestrzeń całą pobliską materię.

 

Symulacje numeryczne ewolucji galaktyki sugerują, że takie odpływy materii mogą wyjaśnić niektóre ważne zagadki kosmologiczne, jak chociażby dlaczego astronomowie obserwują tak mało dużych galaktyk we Wszechświecie i dlaczego istnieje związek między masą galaktyki a masą jej centralnej czarnej dziury.

 

- Zarówno teoretycy, jak i obserwatorzy od dziesięcioleci wiedzą, że istnieje pewien proces fizyczny, który wyłącza formowanie się gwiazd w masywnych galaktykach, ale natura tego procesu była dotychczas tajemnicą. Umieszczenie obserwowanych wypływów w naszych symulacjach rozwiązuje te wyjątkowe problemy w ewolucji galaktycznej - wyjaśnił Jeremiah P. Ostriker z Columbia University w Nowym Jorku i Princeton University w New Jersey.

 

Kwazar rekordzista

 

Zespół naukowców, korzystając z teleskopu Hubble'a, zbadał 13 znanych kwazarów. Uczeni zmierzyli prędkość przyspieszanego przez emisje z kwazara gazu dzięki danym w zakresie ultrafioletu. Na podstawie tych danych udało im się zmierzyć trzy najbardziej energetyczne wypływy, jakie do tej pory zaobserwowano, znajdujące się w galaktykach SDSS J1042 + 1646, SDSS J0755 + 2306 i 2MASS J1051 + 1247. Wszystkie trzy były wystarczająco silne, aby stłumić procesy gwiazdotwórcze.

 

Wśród nich rekordowy był SDSS J1042 + 1646, wykazując najszybciej przyspieszający odpływ. W okresie trzech lat przyspieszył z 70 milionów kilometrów na godzinę do 74 milionów kilometrów na godzinę. Naukowcy są przekonani, że to przyspieszenie będzie z czasem rosło.

 

- Obserwacje w ultrafiolecie Hubble'a pozwalają nam śledzić cały zakres energii wytwarzanej przez kwazary, od chłodniejszego do bardzo gorącego, wysoko zjonizowanego gazu – powiedział Gerard Kriss z Space Telescope Science Institute w Baltimore.

 

- Były one wcześniej widoczne tylko przy znacznie trudniejszych obserwacjach rentgenowskich. Takie potężne odpływy mogą dać nowy wgląd w związek między wzrostem centralnej supermasywnej czarnej dziury a rozwojem całej galaktyki macierzystej – dodał.

źródło

 

Postać w piwnicy?

$
0
0
Witam serdecznie,

Miałam możliwość znaleźć dość interesujące zdjęcie, na którym moim zdaniem można dojrzeć ewidentnie sylwetke człowieka. Z drugiej fotografia wygląda zbyt dobrze a ten fakt poprzedza dość nietypowo natatka. Autorka zdjęcia stwierdziła, iż po udaniu się samotnie do piwny, w której usłyszyła jakieś dziwne odgłosy, po czym wykonała ową fotografie. Dodała jeszcze iż w kiedyś w tych podziemiach, jakiś młody mężczyzna popełnił samobójstwo. Nie wiem czy powyższa wypowiedz kobiety, była takim wytłumaczeniem czy też taką "łapówką", która miałaby dodać do zdjęcia jakąś historyjkę, żeby owa fotografia stała się bardziej autentyczna. Oczywiście z tego powodu jestem postawiona neutralnie, dlatego zdecydowałam napisać post. Czysta ciekawość! Jeżeli Wy również coś widzicie, co myślcie na ten temat?

Pozdrawiam.

Załączone grafiki

  • FB_IMG_1585476555110.jpg
  • PicsArt_03-29-12.30.40.jpg

Przyczyna śmierci Leonida Breżniewa. Zdaniem cenionego wykładowcy Sorbony dyktator został zamordowany

$
0
0

Ostatnie lata radzieckiego dyktatora stanowiły żałosny spektakl, ze zdziecinniałym i półprzytomnym starcem w roli głównej. Na śmierć Leonida Breżniewa z utęsknieniem czekał cały świat. Zgon nastąpił wreszcie 10 listopada 1982 roku. Ale czy z przyczyn naturalnych?

 

Leonid Breżniew stanowisko sekretarza generalnego (genseka) Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego zawdzięczał cierpliwości oraz sprytowi. W swojej politycznej karierze zaliczał zarówno wzloty jak i upadki. Ostatecznie – na drodze bezkrwawego przewrotu – 14 października 1964 roku obalił Nikitę Chruszczowa i stanął na czele supermocarstwa. Nieźle jak na syna zwykłego hutnika.

Był tylko jeden „mały” problem. Breżniew – ten zdawać by się mogło chłop na schwał – borykał się z ciągłymi kłopotami zdrowotnymi. Konkurencja tymczasem nie spała. Radziecki dyktator znalazł się na celowniku szefa KGB Jurija Andropowa, który od dawna ostrzył sobie zęby na fotel genseka.

 

„Zaczął mu się plątać język”

 

Pierwszy zawał dopadł Breżniewa już w 1952 roku, gdy ten miał zaledwie 46 lat. Później było coraz gorzej.

 

                             Leonid-Breżniew-na-fotografii-z-1974-roku..jpg

                             Leonid Breżniew na fotografii z 1974 roku.

 

W 1968 roku – podczas trudnych rozmów z czechosłowackimi przywódcami – sekretarz generalny nieoczekiwanie zasłabł. Jak opowiada doktor historii i wykładowca Sorbony Philippe Comte: „[Breżniew] tracił wątek, zaczął mu się plątać język, ramię zwisała bezwładnie. Radziecki przywódca zapadł w dziwne odrętwienie, nie panował nad czynami ani słowami”. Diagnoza: „układ nerwowy nie wytrzymał ciągłego napięcia i stresu”.

 

Nie wróżyło to niczego dobrego zarówno dla Związku Radzieckiego, jak i samego Breżniewa, który dodatkowo popadł w ostrą lekomanię. Szybko okazało się, że nie potrafił się obyć bez silnych środków nasennych. Ich nadużywanie z kolei pogłębiało tylko problemy kardiologiczne.

 

„Nieodwracalny proces degradacji”

 

Pod koniec 1974 roku starzejący się dyktator przeszedł kolejny zawał, zapoczątkowujący „nieodwracalny proces degradacji”. Breżniew coraz niechętnej podejmował jakiekolwiek kluczowe decyzje. Związek Radziecki nieuchronnie zaczął się sypać.

 

W tym wszystkim swoją szansę dostrzegł Jurij Andropow, który „w gronie najbliższych przyznawał się nawet, że od dziesięciu lat marzył o przejęciu władzy”.

 

                                Jurij-Andropow-na-fotografii-z-1983-roku..jpg

                                Jurij Andropow na fotografii z 1983 roku.

 

Jak przystało na szefa osławionego KGB, Andropow nie cofał się przed niczym, aby osiągnąć zamierzony cel. Kolejni potencjalni rywale do schedy po Breżniewie byli wrabiani w najróżniejsze afery, skutecznie eliminujące ich z wyścigu po najwyższe stanowisko w państwie.

 

Doszło nawet do tego, że Andropow nakazał wzięcie pod lupę najbliższej rodziny generalnego sekretarza, która zresztą miała swoje za uszami. Spora jej część parała się bowiem dochodowym przemytem biżuterii i kamieni szlachetnych.

 

Ostatnie przeszkody

 

Tak mijały kolejne lata, w trakcie których szef KGB szukał sojuszników mogących pomóc mu w awansie. Znalazł ich między innymi w osobach szefa radzieckiej dyplomacji Andrieja Gromyki oraz ministra obrony Dmitrija Ustinowa.

 

Dzięki ich poparciu w 1978 roku KGB została ostatecznie uwolniona spod zwierzchnictwa Rady Ministrów, zyskując pełną niezależność. Teraz już nikt ani nic nie mogło stanąć na drodze Andropowa.

Przekonali się o tym boleśnie córka Breżniewa Galina oraz jej mąż Jurij Czurbanow – mianowany wiceministrem spraw wewnętrznych. Pod koniec 1981 roku zostali głównymi podejrzanymi w tak zwanej „aferze brylantowej”. Jej tropy wiodły zresztą do gabinetu zwierzchnika Czurbanowa, Nikołaja Szczełokowa. Tak oto kolejny poważny rywal na drodze do władzy został wyeliminowany.

 

(Nie)zasłużona emerytura

 

Tymczasem schorowany Breżniew coraz wyraźniej nosił się z zamiarem przejścia na zaszczytną emeryturę. Szef KGB nie mógł jednak do tego dopuścić, ponieważ nie on objąłby wówczas stanowisko genseka.

 

                                Leonid-Breżniew-na-okładce-magazynu-Time-ze-stycznia-1979-roku (1).jpg

                                Leonid Breżniew na okładce magazynu Time ze stycznia 1979 roku.

 

Dyktator wyznaczył na swojego następcę wieloletniego przyjaciela Wołodymyra Szczerbyckiego, który kierował Komunistyczną Partią Ukrainy. Andropowowi nie pozostało wiele czasu na reakcję. Zmiana warty miała nastąpić podczas posiedzenia plenarnego Komitetu Centralnego 15 listopada 1982 roku.

 

Sytuacja ostro się jednak skomplikowała. Sam Andropow w tym samym czasie został przeniesiony na stanowisko sekretarza KC i pozbawiony wpływu na tajną policję. Pozorny awans jasno dawał do zrozumienia, że jeżeli natychmiast czegoś nie zrobi, już nigdy nie spełni swojego marzenia. Szczególnie, że nowym szefem KGB mianowano jego zapiekłego wroga – Witalija Fedorczuka.

 

Żółte tabletki

 

Andropow był na to jednakże doskonale przygotowany. Jak na kartach książki Ostatnie dni dyktatorów pisze dr Philippe Comte,już od kilku miesięcy agenci KGB pracujący w otoczeniu Breżniewa dostarczali dyktatorowi „fałszywe leki nasenne, białe pigułki, które na pierwszy rzut oka nie różniły się od prawdziwych, ale nie miały ich działania”.

 

Kilka dni przed śmiercią genseka doszło nawet do tego, że ochroniarz zaczął podsuwać sekretarzowi generalnemu „nowe pigułki. Tym razem żółte… Breżniew się zdziwił, zapisał to w pamiętniku, ale łykał bez wahania”. Kto wie czy nie przypłacił tego życiem.

 

Telefon o dziesięć minut za wcześnie

 

Jak już wspomniałem, ogłoszenie decyzji o przejściu na emeryturę miało nastąpić 15 listopada, na plenum KC, które poprzedzały obrady politbiura, rozpoczynające się cztery dni wcześniej. Zanim do nich doszło 9 listopada Breżniew spotkał się na Kremlu tylko z jedną osobą – Andropowem.

Kilkanaście godzin później już nie żył. Można byłoby uznać to oczywiście za zbieg okoliczności, gdyby nie wydarzenia z 10 listopada.

 

                                            Jurij-Andropow-pierwszy-z-lewej-i-Leonid-Breżniew-pierwszy-z-prawej.jpg

                                            Jurij Andropow (pierwszy z lewej) i Leonid Breżniew (pierwszy z prawej) na fotografii z 1967 roku.

 

Tego ranka w daczy w Zarzeczu o dziewiątej rano ochroniarze znaleźli konającego Breżniewa. Od razu przystąpili do masażu serca oraz wezwali karetkę. Poinformowali również swoich przełożonych. Po godzinie do daczy dotarł rozkaz mówiący o tym, że nikt nie może wchodzić do sypialni umierającego – tyczyło się to również najbliższej rodziny.

 

Kto wydał polecenie? Najprawdopodobniej zaufany człowiek Andropowa Jewgienij Czazow – szef IV Wydziału Ministerstwa Zdrowia. Ale jeszcze zanim to zrobił, zdążył o godzinie ósmej pięćdziesiąt zadzwonić do byłego szefa KGB z informacją, że Breżniew… już nie żyje!

Nie, to nie pomyłka. Stało się to na dziesięć minut przed tym jak ochroniarze otworzyli drzwi sypialni sekretarza generalnego. Miało minąć jeszcze dobre kilkanaście minut zanim jeden z nich, Sobczakow, poinformował w ogóle Andropowa o „niepokojącym”stanie zdrowia genseka. Sami przyznacie, że taka kolejność wydarzeń daje mocno do myślenia.

 

Czy to było morderstwo?

 

Andropow oczywiście nie tracił ani minuty. O dziewiątej trzydzieści był już w Zarzeczu. Gdy dotarł na miejsce, pierwszą rzeczą, którą zrobił nie było wcale sprawdzenie, co dzieje się z Breżniewem. Wręcz przeciwnie. Stan przywódcy kompletnie go nie interesował.

 

                                              Legitymacja-partyjna-Jurija-Andropowa..png

                                              Legitymacja partyjna Jurija Andropowa.

 

Swoje kroki od razu skierował do gabinetu genseka, skąd zabrał pancerną kasetkę, w której znajdowały się najtajniejsze papiery dogorywającego dyktatora. Na odchodne krzyknął jeszcze do Czazowa – który również przyjechał do daczy – że „trzeba pilnie zwołać nadzwyczajne posiedzenie plenarne KC”. Tym samym wystawił diagnozę, chociaż Breżniew ciągle żył. Śmierć kliniczna nastąpiła dopiero o dziesiątej trzydzieści.

 

Dwa dni później Andropow został ogłoszony nowym sekretarzem generalnym. W końcu spełniło się jego marzenie. Czy faktycznie zlecił zabójstwo Breżniewa? Tego nie możemy powiedzieć ze stuprocentową pewnością. Ale z 90%? Jak najbardziej.

Jak na ironię doktor Czazow dwa lata później na zlecenie Konstantina Czernienki przyłożył rękę do śmierci Andropowa. Historia zatoczyła koło.

 

Autor
Rafał Kuzak

 

logo-99.png

 

Ciekawe zjawisko

$
0
0

Cześć,

 

Chciałbym z wami podzielić się pewnym zjawiskiem które dotyka mnie od bardzo dawna, nie wiem ile lat ale dosyć sporo, bo pierwsze przebłyski na temat tego pamiętam w pierwszej klasie gimnazjum, a kończę licencjat.

 

Zdecydowałem się o tym napisać z uwagi na ostatnie wydarzenia - zerwanie po 2latach, ale nie będę tutaj pisał na temat związku, kto kim jest jak sie zachowywał, chce napisać to co się zdarzyło JESZCZE ZANIM - w ogóle pojawił się zalążek który spowodował rozstanie (chociaż pewnie pojawił się on już dawno, natomiast ten główny decydujący na początku marca). Oprócz tego chciałbym wam opowiedzieć też o kilku innych sytuacjach które mnie spotykały.

 

Osobiście uważam, że to czego doświadczam jest ciekawym zjawiskiem, rozmawiałem na ten temat z wieloma osobami, nawet z najbliższą rodziną i w zasadzie, to nikt czegoś takiego nigdy nie doświadczył. Chciałbym dodać tylko, że nie jest to zjawisko powstające na zasadzie ;

Myślę ciągle o tym, albo przez długi okres czasu i sam mózg mi coś takiego "podsyła" - że to tak ujmę, wręcz nie ! przeciwnie, w ogóle o tym nie myślę tak na co dzień, tylko i wyłącznie w przeciągu kilku dni od tego kiedy to się ponownie wydarzyło, teraz rozmyślam nadal, ponieważ mimo wszystko jeszcze tak nie za bardzo ochłonąłem po ostatnich wydarzeniach i faktycznie, teraz myślę o tym wszystkim dużo.

 

 

Może w ogóle napiszę o co mi chodzi.

 

 

Śmierć, sen o śmierci - jakikolwiek,  czy to obraz czaszki wyłaniającej się z mroku lecącej prosto na mnie, czy to śmierć jakiś osób, czy to sen o zmarłej osobie, sen o wypadku, sen o mnie. - W różny sposób się ukazuje, efekt zawsze jest ten sam. Zmiana życia, mojego lub czyjegoś, dlatego zawsze jak mam taki sen, wchodzę na strony i się modle - jestem agnostykiem, natomiast uważam, że lepiej coś zrobić niż nic nie robić ale i tak mam wrażenie, że skutki tego - a raczej działania które powodują te skutki są jak rozpędzona lokomotywa do 300km/h i kilka osób stojących z barykadą zrobioną z kartonów myśląc, że dadzą rade ją zatrzymać. 

 

 

Dużo bym mógł pisać na ten temat, ale ja napiszę tylko trzy przypadki bo uważam, że pisanie ich wszystkich z tylu lat to jest bezsens, myślę, że taka ilość jest odpowiednia aby przedstawić co mnie dotyka.

 

 

 

  1. Zmarły pies początkiem zmiany mojego życia.

 

W 2018 roku, również na początku marca, przyśniła mi się wyżej wymieniona czaszka.Ale zacznijmy od początku, mój tato pracował jako Major WP, miał również inne zadania - nie wiem dokładnie, natomiast mieliśmy służbowego psa, owczarek dostał raka, mniej więcej w lutym zacząłem odczuwać strach, ale inny niż zazwyczaj, poczucie lęku, uczucie braku swobody w życiu, w głowie, w domu. Kilka dni przed tym jak zdechł pies, śniła mi się czaszka, była  wielka, ciemna i leciała w moją stronę, im bliżej mnie była zamieniała się w głowy jakiś postaci, kilka dni później zdechł pies, a od tamtego czasu moje życie się zmieniło, tato zaczął być wobec mnie skur :) ński a potem wyprowadził się do swojej kochanki, teraz struga dobrego ojca, a całe życie w domu dar się jak głupi, że chciało się wyjść i nie wrócić, awantury i takie tam. Od tamtego czasu uważam, że pewna ERA w moim życiu się skończyła, nic od tamtej pory nie jest takie jakie było wcześniej, wszystko się zmieniło. Całe moje życie rodzinne oraz prywatne.

 

 

 

 

  • Rak mamy mojej byłej dziewczyny

 

  Rok nadal 2018, natomiast mniej więcej końcówka kwietnia a początek maja, zaczynałem w tym okresie mieć koszmary, pamiętam, że były one związane z tym, że komuś coś się stanie, że zachoruje, wiele razy jadąc rowerem i rozmyślając o tym co mi sie przyśnilo, przychodziły same mi rzeczy na myśl o ciężkiej chorobie, zmianie życia, o czymś strasznym. Pamiętam jak wydałem chyba 400zł na różne suplementy witaminy minerały po 80zł (mumio) jakieś ekologiczne herbaty, zmiana diety, pasty dr budwig i tak dalej, pamiętam że to się nasilało i mówilem to mojej dziewczynie , nie potrzebnie bo zawsze słyszałem "co ja mam na to poradzić, nic" i taka gadka to była, pamiętam jak w Anglii przyśniło się jej że jej mama ma raka ale płuc, miesiac później okazało się że jej mama nie jedzie nigdzie do pracy do Niemiec "bo ma słabe wyniki" - rak piersi, rok się leczyła, teraz żyje i ma sie świetnie, robi na okrągło jakieś badania - wyszła z tego, tak z dla Ciekawskich - mam założony na tym forum temat z tą sprawą i screenami z rozmów na fb + datami.

 

W tym okresie często śnila mi się śmierć, w różny sposób, grupowy ( ludzi ) - tragedia, jakikolwiek inny.

 

Od tamtego momentu już chociażby w moim związku się coś zaczeło sypać, a ja dostawalem napadów lęku przez tą sytuacje - nerwica lękowa (biorę hydroxyzynę aktualnie).

 

 

 

  •  Zerwanie, otoczka na przestrzeni X czasu związana z cierpieniem, przykrym doświadczeniem. 

w  W  Na wakacjach byłem w Anglii w pracy na 2,5 mieś właśnie z dziewczyną, 23 września wylądowaliśmy na Lotnisku w WW i stamtąd pojechaliśmy do swoich domów, ok 5 h busem WW-DW. Od tamtego dnia nachodziły mnie dziwne myśli, wręcz stręczycielskie, po mimo tego ze mielismy juz mieszkanie wlasne (wynajęte od znajomych za prawie pol darmo) i mielismy razem mieszkac zaczely przechodzic mnei dziwne mysli o rozstaniu, bólu, o zdziwieniu... przede wszystkim o żalu, ale do samego siebie. Wszystko się nasilało, zaczynałem mięć lęki, leżąc w łóżku miałem wrażenie że odczuwam ból psychiczny, po prostu bolało mnie coś w głowie ( w sensie psychicznie) i ten smutek i cierpienie było tak silne, że promieniowało aż do miejsca pomiędzy kciukiem a palcem wskazującym.

W lutym zacząłem mieć dziwne sny, o jakimś nowym życiu, jakieś kobiecie, podróży, na początku marca przyśnil mi sie dwa razy sen o śmierci, bałem się ze zachoruje, że coś mi się stanie bo czułem że chodzi o mnie, 8 marca zostawiła mnie dziewczyna - zrobiła awanture dosłownie o nic, wyczuwałem, że robi takie często i z jakimś zamiarem, ale po co ? (dodam ze  ona rzucila mgr i pojechala do brata do anglii, ja mialem dojechac pod koniec czerwca , a ona wrocic do pl na swieta i wgl  z 2-3x na kilka tyg) jej zachowanie było dziwne, raz ze mna zerwala wszystko ze mna usunela na fb co bylo ze mna zwiazane, potem przez tel gadal ze mna ze jednak zalezy a potem zalozyla konto na portalu randkowym gdzie miala foty z cycami oczywiscie i nawet 2x "zesparowało" mnie z nią na fejkowym koncie, na tym portalu nie mozna ustawiac lokalizacji, podłapuje tylko tągdzie jestes / lokalizacje lapka-telefonu, potem oczywiście wine zwaliła na mnie bo NIBY CHCIALA MNIE SPRAWDZIC, długi temat, widać ze ma problemy psychiczne i gada głupoty.

 

Od tamtej pory zrozumiałem, że to co mnie dotyka nie jest przypadkowe.. że to dzieje się aby mnie ostrzec przed czymś/kimś, nie ukrywam, ze sie troche martwie - ale to na zasadzie, że nigdy nie wiesz CO DOKLADNIE sie wydarzy i można tylko sie domyślać, ale to są tylko 3 przypadki z kilkunastu i jeżeli w tym ostatnim można było się domyślec (tak po częsci w 2  i 1) to były też inne które zaskoczyły mnie totalnie.

 

I teraz totalnie zabrzmi to jak tekst napalonego 12latka na zjawiska paranormalne, ale pisząc 1 pkt podskoczyła mi do góry giralda leżąca na komodzie której nie ruszałem z 2-3mieś i ciągle leżała w miejscu. PRZERAŻLIWIENIE.

 

 

Jestem ciekaw czy was też spotykają podobne rzeczy, napiszcie co o tym myślicie  Bo nie wiem czy mam się zgłaszać do psychiatry że ze mna jest coś nie tak ;)

 

 

 

 

Edit * widzę ze jakiś mam na profilu temat o snie o śmierci z bodajze 2017 roku, chyba poprzedni temat napisałem z drugiego konta bo nie pamiętałem na te hasłą i zreszta nie moglem odnaleźć w wyszukiwarce "paranormalne.pl" nicku i myslalem ze usunalem wiec prosze nie blokować mnie za "multikonta" bo mam te dwa, tamte mogę usunąć - na tamtym pisałęm temat o tym raku mojej dziewczyny gdzie dodawalem zdj z rozmowy z datami.

 

Edit *:

 

to te tematy ;

 

http://www.paranormalne.pl/topic/44125-dwa-sny-o-smierci-i-jeden-mojej-mamy/#entry694091

 

http://www.paranormalne.pl/topic/46928-wysnila-raka/

Niebieska kula energii nad rzeką w puszczy

$
0
0

Witam :)

 

Jakiś czas temu, a dokładnie pod koniec stycznia, miałem takie zdarzenie. Wyszedłem sobie pobiegać do lasu (kiedy jeszcze można było :szczerb: ) i zatrzymałem się nad leśną rzeczką, ponieważ widok słońca zza mgły był niesamowity to pstryknąłem parę fotek, ale nie zwracałem uwagi na podgląd zdjęć. Później wracam do domu, przeglądam foty, a tu zaskoczenie....  :wtf:

 

zdjecie_1.jpg

zdjecie_2.jpg

zdjecie_3.jpg

zdjecie_4.jpg

zdjecie_5.jpg

zdjecie_6.jpg

 

Na zdjęciach jest widoczna kulka niebieskiej energii, która się przemieszcza. Zjawiska nie widziałem na miejscu, a jedynie było widoczne na telefonie po zrobieniu zdjęcia. Niektóre ze zdjęć są niewyraźne, ponieważ bawiłem się ustawieniami ręcznymi aparatu (fokus, czas naświetlania itp.). Na jednym zdjęciu (Nr 5) zjawisko nie jest widoczne.

 

Zastanawiałem się jakiś czas, ale też szukałem w internecie odpowiedzi - bez skutku, więc postanowiłem napisać na forum. Wiem też, że może być to zjawisko optyczne, ale zbyt dużo cech wskazuje, że prawdopodobnie nie jest. Po dokładnym przyjrzeniu się widać, że kula promienieje na roślinność znajdującą się obok niej.

 

Czy ktoś kiedyś spotkał się z czymś takim lub ma pomysł co to może być?

 

Pozdrawiam.

Trzy lecące równolegle obiekty nad powierzchnią księżyca

$
0
0

Znalazłem dzisiaj bardzo interesujące nagranie lecących trzech obiektów nad powierzchnią Księżyca.

Oceńcie sami, czyżby niepodważalny dowód na to że nie jesteśmy sami we Wszechświecie?

 

Link do filmu:

Foliarze podpalają maszty 5G. Twierdzą, że sieć rozprzestrzenia koronawirusa

$
0
0

Już kilka dni po pojawieniu się informacji o epidemii koronawirusa w Wuhan, można było przeczytać pierwsze teorie spiskowe. Dziś jest ich wiele, ale jedna z nich zasługuje na szczególne uczucia. Pojawiły się bowiem pogłoski, iż sieć 5G przyczynia się do rozwoju koronawirusa.

 

                           Untitled.png

 

A teraz Brytyjczycy mają przez to spory problem. Jak donosi BBC, niektórzy do tego stopnia wzięli sobie do serca teorię spiskową, że niszczą maszty 5G. Doszło już do co najmniej trzech przypadków podpalenia w ubiegłym tygodniu. Za każdym razem na miejscu musiała pojawić się policja i straż pożarna.

 

Teorie spiskowe dotyczące związku pomiędzy wdrożeniem 5G a pandemią koronawirusa rozprzestrzeniły się za pomocą sieci społecznościowych. Największą winę zrzuca się na Facebooka, który dość późno zaczął reagować na tego typu fake newsy. The Verge twierdzi nawet, że nadal istnieją grupy do których należą tysiące ludzi i pełne są tego typu pogłosek.

 

Skąd wzięła się teoria łącząca 5G i koronawirusa?

 

Odpowiedź jest bardzo prosta. Pierwsze ognisko choroby COVID-19 to chińskie miasto Wuhan w prowincji Hubei. Niedawno w całym mieście wprowadzono już sieć 5G. Teraz rzekomo wirus rozprzestrzenia się głównie w miastach, w których też korzysta się z tej technologii.

 

Niestety dla szaleńców to idealny powód, aby dewastować maszty telekomunikacyjne 5G. Nie ma się jednak co dziwić. Niedawno w radiu Uckfield FM pojawił się gość podający się za eksperta. Była to podobno pielęgniarka. Podczas trwającej 20 minut audycji stwierdziła między innymi, że sieć 5G posiada zdolność do wysysania tlenu z płuc.

 

        Tom Warren na Twiterze

 

O absurdach tej teorii można by opowiadać godzinami. Nawet nie trzeba jej obalać, bo nie ma czego. Koronawirus rozprzestrzenia się bardzo szybko, a wielkie ogniska choroby istnieją w krajach, którym do 5G bardzo daleko. Przykładowo chociażby Iran, ale można tu mówić o większości krajów Europejskich.

 

Untitled.png1.png

 

Ikony popkultury a prawda (David Bowie i inni)

$
0
0

żyjemy w czasach głębokiego niepokoju. nie możemy realizować naszych idei, jesteśmy ofiarami konformizmu. nasze życie traci z dnia na dzień znaczenie, a dokładniej to my je tracimy. ideał człowieka istenieje tylko w popkulturze, tylko tam jest idealne życie i idealne światy. człowiek nie może po nie sięgać, należą tylko do aktorów i muzyków. ale czy ci ,artyści korzystają tylko z talentu?

przejrzałem na wylot wraz z kilkoma oświeconymi ludźmi z Anglii jednego z czołowych szubrawców, którzy zyskali nadzwyczajne korzyści z swojej sfery.
jest nim Dawid Bowie a raczej Daut Bovaj. skąd te inne personalia? to bardzo złożona zależność. okultysta Bovaj po homoseksualnej inicjacji w młodym wieku zaprzedał swoje ciało okultystycznym wędrówkom, niemalże światłu babilońskiemu, które zaniosło go prosto do bajecznej kariery w latach 70-tych. jego kariera tym samym, bardzo zbliżyła go z państwem Albania, tak oto Bowie został Bovajem.
Bovaj zyskał możliwość wcielania się w inne postacie, które tworzył a wręcz wchodził w ich skórę. takie właściwości wynikają z cywilizacji wogońskiej o której wielokrotnie wspominały irlandzkie źródła z II wieku naszej ery. tym samym Zygmunt Gwiazdopył, Cienki Biały książę a finalnie sam Bovaj , wszyscy byli jedną istotą.

poniżej grafika ukazująca tę zależność

 

 

Ao52qJr.jpg

 

jak widać naród albański został przekazany do pierwszej klasy lotu do zbawienia

Wszechświat jednak nie rozszerza się równomiernie? Możliwe, że upada jeden z filarów kosmologii

$
0
0

rowno.jpg

Gromady galaktyk badane przez naukowców z Bonn

Foto: © Creative Commons

 

Badania niemieckich naukowców współpracujących z NASA mogą przewrócić do góry nogami współczesną astronomię. – Jeżeli tak faktycznie się stanie, trzeba będzie zweryfikować wyniki wielu badań – mówi Onetowi dr Weronika Śliwa*, astronom z Centrum Nauki Kopernik.

 

aukowcy z uniwersytetu w Bonn w Niemczech przestudiowali dane dotyczące setek gromad galaktyk we wszechświecie. Danych dostarczyło im promieniowanie rentgenowskie, zbierane przez dwa obserwatoria NASA i ESA.

 

Czy astronomowie zaobserwowali coś ciekawego? Zdecydowanie. Jak powiedział kierujący badaniami dr Konstantinos Migkas, niewykluczone, że właśnie upadł jeden z filarów kosmologii. O co konkretnie chodzi?

 

Znakomita większość naukowców jest zgodna, że po Wielkim Wybuchu wszechświat cały czas się rozszerza, w dodatku robi to równomiernie we wszystkich kierunkach. Dobrym przykładem tłumaczącym to zjawisko jest ciasto drożdżowe z rodzynkami. Dopóki drożdże pracują, ciasto równomiernie zwiększa swą objętość, a rodzynki, czyli galaktyki, stopniowo, w równym tempie, zmieniają swoje położenie.

 

Naukowcy z Bonn zaobserwowali jednak wyraźne różnice w przemieszczaniu się poszczególnych gromad galaktyk, co wydaje się sprzeczne z powszechnie akceptowaną teorią.

 

Co taka wiedza zmienia w naszym życiu? Dr Weronika Śliwa z Centrum Nauki Kopernik tłumaczy na przykładzie Thomasa Edisona: – Gdy Edison przeprowadzał eksperymenty z prądem elektrycznym, też wielu pytało go, jaki jest tego sens i czy to się kiedykolwiek komuś przyda. Edison odpowiadał, że choć teraz wydaje się, że tak nie jest, to za kilkanaście lat będzie trzeba za to płacić podatki. Innymi słowy, bardzo często badamy coś, co w tej chwili może nie mieć wielkiego znaczenia, ale przyczynia się do pogłębienia wiedzy, która za jakiś czas staje się kluczowa dla losów cywilizacji.

 

– Jeżeli faktycznie wszechświat rozszerza się nierównomiernie, to na pewno ta wiedza znacząco wpłynie na kariery wielu naukowców. Jako że izotropia wszechświata jest powszechnie uznawana, będzie to oznaczało konieczność weryfikacji wielu wyników badań, w których przyjęto właśnie równomierne rozszerzanie wszechświata. Trzeba będzie dokonać nowych obliczeń – mówi dr Śliwa.

 

Dwa możliwe wyjaśnienia

 

Dotychczasowe badania, oparte np. o obserwacje optyczne czy o promieniowanie podczerwone dostarczały dowodów zarówno za jak i przeciw teorii o równomiernej ekspansji przestrzeni. Czym zatem różnią się wyniki otrzymane przez naukowców z Bonn? Głównie techniką badania. Jest ona najbardziej nowoczesna i niezależna od poprzedniej. Wykorzystuje ona zależność między temperaturą gorącego gazu przenikającego gromadę galaktyk a ilością wytwarzanego przez nią promieniowania rentgenowskiego. Im wyższa jest temperatura gazu w gromadzie, tym większa jest jasność promieniowania. Metoda ta jest niezależna od prędkości rozszerzania się wszechświata.

 

Gdy naukowcy otrzymali dane o jasności danej gromady, obliczali następnie jasność promieniowania za pomocą innych metod, tym razem zależnych od prędkości rozszerzania się wszechświata. Wyniki dały badaczom teoretyczną prędkość ekspansji danej gromady. Jak można się domyślić, otrzymano zupełnie różne wartości dla obiektów widocznych w różnych kierunkach. Zgodnie z teorią o równomiernej ekspansji, powinny być one identyczne.

 

Jeśli zaś chodzi o możliwe przyczyny tego zjawiska, badacze mają dwie odpowiedzi. Jedna to właśnie nierównomierne tempo rozszerzania się wszechświata. Druga dopuszcza możliwe różnice w tempie przesuwania się gromad galaktyk w zależności od oddziaływań między nimi. Zdaniem naukowców ekspansja wszechświata powinna jednak zdominować oddziaływania między obiektami, które znajdują się aż tak daleko od siebie (mowa nawet o miliardach lat świetlnych).

 

 

Tajemnicza ciemna energia, czyli drożdże w kosmicznym cieście

 

A dlaczego wszechświat miałby rozszerzać się nierównomiernie? Jedną z przyczyn mogłaby być tajemnicza siła, nazywana ciemną energią, której rozmieszczenie mogłoby być różne w różnych miejscach wszechświata. Ciemna energia byłaby wtedy drożdżami w naszym cieście – jeśli ich dobrze nie wymieszamy, pewna część ciasta nie będzie rosła, inna zaś powiększy się gwałtownie.

 

Jak mówi dr Weronika Śliwa, ta wiedza sprawi, że będziemy inaczej patrzyli na dwie siły kierujące wszechświatem, o których nie wiemy praktycznie nic. – Pierwszą z nich jest ciemna materia, a drugą właśnie ciemna energia, która powinna rozszerzać wszechświat. Wydaje się, że ciemna energia "włączyła się" w proces rozszerzania wszechświata stosunkowo późno, dopiero kilka miliardów lat po Wielkim Wybuchu.

 

Niezależnie od przyczyny, naukowcy uważają, że mówimy o przełomowych wynikach badań. Albo bowiem upada jeden z filarów kosmologii, albo zostaje on solidnie nadkruszony hipotezą, o większym znaczeniu oddziaływań między dalekimi obiektami, niż tempem rozszerzania się wszechświata.

 

Co teraz powinni zrobić badacze? Zdaniem dr Śliwy badania mogą i powinny iść w dwóch kierunkach. – Naukowcy skupili się na gromadach galaktyk. Pierwszy kierunek to poszerzenie tych badań – zebranie danych z jeszcze większej liczby gromad, żeby mieć większą pewność co do zaobserwowanych zjawisk. Drugi – to badanie innymi metodami, które muszą pokazać, czy kierunek obserwacji jest ten sam. Poprzednie poszlaki były dostarczane przez metody, które nie dostarczały zbyt mocnych dowodów. Szukając za pomocą nowych metod, możemy wzmocnić, lub też obalić nową teorię – tłumaczy Onetowi ekspertka.

 

***

 

Dr Weronika Śliwa w trakcie doktoratu zajmowała się kosmologicznym znaczeniem obserwacji w świetle rentgenowskim. Kieruje planetarium Centrum Nauki Kopernik.

 

źródło


Czym jest satanizm dla jego wyznawców?

$
0
0

Witam serdecznie.

Na wstępie chciałbym powiedzieć, że nie planuję żadnego mordowania ludzi czy zwierząt bądź też zbezczeszczenia miejsc uznawanych za miejsca kultu religijnego. Chciałbym się dowiedzieć czy są tutaj jacyś ludzie, którzy wyznają tę religię bądź filozofię (zależy jak ktoś na to patrzy). Zastanawiam się czym dla was jest satanizm.

Jestem w trakcie lektury książki Biblia Szatana i są jakby dwa podejścia do tego zagadnienia.

1. Jest to filozofia bycia samolubnym i zaspokajania swoich potrzeb i instynktów. Ale również tego, że każdy czyn ma swoje konsekwencje.

2. Jest to religia, która neguje jakiekolwiek formy magii i uważa, że grymuary i inne magiczne księgi to zwykła bzdura.

 

Jeśli zastanawiacie się czemu chcę to wiedzieć to kieruje mną zwykła ludzka ciekawość. Od małego wtłaczano mi chrześcijańską wersję rzeczywistości, gdzie sataniści mordują ludzi i zwierzęta oraz gwałcą dziewice i noworodki. Uznałem, że tu na forum może znajdę odpowiedź.

 

Chcę tylko darować sobie dyskusję typu czy chrześcijaństwo jest dobre czy złe. Czy ateizm jest dobry czy zły. Czy magia istnieje czy nie. Itd. Nie chcę, żeby w tę stronę poszła dyskusja.

Dokument Out of Shadows

$
0
0

10 kwietnia bieżącego roku na YouTubie pojawił się dokument https://www.youtube.com/watch?v=MY8Nfzcn1qQ pod tytułem Out of Shadows. Naświetla on powiązania amerykańskiego przemysłu medialnego i Hollywoodu z CIA. Komentujący zahaczając o takie tematy jak okultyzm wśród amerykańskich elit, pizza-gate i MKULTRA. Co ciekawe, wypowiadają się po raz pierwszy osoby bezpośrednio z "kręgu", znani kaskaderzy i stuntmani, którzy od kilkunastu lat współpracują z największymi gwiazdami na planie. Dla wielu osób interesujących się zagranicą podane w dokumencie informacje pewnie nie będą niczym nowym. Ale po raz pierwszy chyba ktoś tak znany wypowiada się o teoriach spiskowych. Pojawia się też wątek Mariny Abramovic, która wydaje się służyć duchowną radą wielu celebrytom, jako lucyferiańska wiedźma. Konkluzja jest taka, by na chwilę spojrzeć obiektywnie na papkę medialną, którą przyjmujemy i dojść do wniosku, że jest ona silnie zmanipulowana.

Spadł zegar

$
0
0
Witam,
Dzisiejszej nocy spadł sam zegar. Wisiał na ścianie z 2/3 lata, zawieszony był na grubym gwoździu i nie było możliwości żeby spadł. Zegar, przestał działać już jakiś długi czas temu i po prostu wisiał, wiec nie zwróciłam jakie było ułożenie wskazówek, aczkolwiek dzisiaj rano zobaczyłam, że była na zegarku 23:45, a co ciekawe zegar o tej godzinie spadł. Później koło 2 w nocy mój pies zaczął mocno drapać w drzwi wyjściowe, poszłam go wypuścić biegał przez jakieś pół godziny i przez ten cały czas strasznie szczekał/wył jest ze mną od 4 lat i jeszcze nigdy takiej sytuacji nie było. Zdziwiło mnie to bardzo, dlatego chciałabym się dowiedzieć waszych „opinii” na ten temat.
Z góry dziękuje

30 najdziwniejszych średniowiecznych ilustracji

$
0
0

Niepokojące, obrzydliwe, niezrozumiałe, ale przede wszystkim do granic możliwości dziwne. Ilustracje ze średniowiecznych kodeksów, obok których trudno przejść obojętnie. I trudno je „odwidzieć”, gdy już się je raz zobaczy…

 

Takie majtki nosiły średniowieczne orlice

 

Paulus-Kal-Fechtbuch-gewidmet-dem-Pfalzgrafen-Ludwig-BSB-Cgm-1507-S.l.-Bayern-second-half-15th-century-not-after-1479-826x1024.jpg

 

Ilustracja z podręcznika fechtunku autorstwa XV-wiecznego niemieckiego mistrza sztuki walki, Paulusa Kala. Kodeks wykonany w Bawarii przed latami 80. XV stulecia.

 

Cthulhu w XV wieku?

 

Konrad-Kyeser-Bellifortis-729x1024.jpg

 

To też ilustracja z podręcznika sztuki wojskowej. Tym razem z Bellifortis Konrada Kyesera. Tak wyobrażano sobie kombinezony dla nurków w XV wieku.

 

Bartłomiej podchodzi do sytuacji z uśmiechem

 

Męczeństwo-Bartłomieja-1.jpg

 

Męczeństwo świętego Bartłomieja. Ilustracja z Legendarium andegaweńskiego, które przed połową XIV wieku przygotowano dla Andrzeja – zabitego w zamachu syna królowej Elżbiety Łokietkówny.

Jakie wnioski miały mu się nasunąć po obejrzeniu tej konkretnej miniatury?

 

Miłość nie zna granic?

 

XIII-wieczny-brewiarz.jpg

 

Miniatura z marginesu francuskiego brewiarza z XIII wieku. Nawet nie będę próbować zgadywać co tu przedstawiono…

 

Zrobiłbyś to nawet z palcem w…

 

Liber-Medicinarum-Johna-Arderne.jpg

 

Liber Medicinarum Johna Arderne. Angielska księga z początku XV wieku. Na ilustracji: operowanie fistula in ano czyli przetoki okołoodbytniczej.

 

Tak na marginesie pączek

 

Pączek-z-XV-wieku.jpg

 

Ilustracja z Les Grandes Heures du duc de Berry. Francuski kodeks z 1409 roku.

 

Trójca święta… w jednej osobie. Dosłownie

 

trójca-święta-w-jednej-osobie.jpg

 

Biblia ze Szwabii, XIV wiek. Teologiczny dogmat przelany na pergamin…

 

Urodziwa syrenka

 

syrenka-z-XIV-wieku.jpg

 

Ilustracja włoskiego humanisty Poggio Braccioliniego w XV-wiecznym kodeksie Le Miroir du Monde. Widać na niej dalmatyńską syrenkę vel potwora morskiego.

 

Epoka, w której nie goliło się włosów pod pachami

 

Bibliothèque-nationale-de-France-Latin-1173-detail-of-f.-41v.-Book-of-Hours-use-of-Paris.-1475-1500..jpg

 

Ilustracja z francuskich godzinek z ostatniej ćwierci XV stulecia.

 

A wy już wysiedzieliście swoje jaja?

 

sredniowieczne-wysiadywanie-jaj.jpg

 

Ilustracja do kodeksu zawierającego legendy arturiańskie. Północna Francja, końcówka XIII wieku.

 

Zdrada ze smokiem boli najbardziej

 

Historiae-Alexandri-Magni.jpg

 

Olimpias, żona Filipa Macedońskiego, w łóżku ze smokiem. Czy też raczej: z Zeusem pod postacią smoka. Tak przez całe średniowiecze wyobrażano sobie narodziny Aleksandra Wielkiego.

Ilustracja z brugijskiego kodeksu zawierającego Historiae Alexandri Magni z trzeciej ćwierci XV wieku.

 

Czy jest z nami lekarz?

 

podrecznik-medyczny-z-XV-wieku-793x1024.jpg

 

Ilustracja do angielskiego zbioru tekstów medycznych z ok. 1420 roku. W katalogu bibliotecznym miniaturę zatytułowano krótko: „Wound Man”.

 

Żołnierz wielofunkcyjny

 

Godzinki-z-Maastrich-14-wiek-1024x760.jpg

 

Typowy średniowieczny żarcik z pierdzenia. Ilustracja marginesowa z Godzinek z Maastricht, XIV wiek.

 

Warto zachować otwarty umysł

 

Święty-Dionizy-i-święty-Piatus-1024x1024.jpg

 

Święty Dionizy i święty Piatus. Według legendy Dionizy – pierwszy biskup Paryża – został ścięty mieczem, ale niezbyt się tym przejął. Z własną głową pod pachą przeszedł kila mil na upatrzone miejsce wiecznego spoczynku. Po drodze rzecz jasna głosił kazania, zachęcając wiernych do pokuty…

Powyższa miniatura pochodzi z kodeksu ze schyłku XIII wieku, wykonanego prawdopodobnie dla Marie de Rethel. Nie jest zbyt wierna legendzie, bo tutaj świętemu brakuje tylko skalpu, nie zaś całej głowy.

 

Kobieta na wielkim, zielonym…

 

Kobieta-na-wielkim-zielonym.jpg

 

Ta ilustracja nie mogłaby pojawić się w poważniejszej księdze. Miniatura z Dekretum Gracjana – najważniejszego średniowiecznego zbioru prawa kanonicznego. Włoski kodeks z połowy XIV wieku.

 

Nie wypada strzelać w tyłek

 

ogr-poluje-na-syrenę.jpg

 

Ogr (a może jakiś Antypod?) strzela do syreny. Ilustracja z marginesu angielskiego psałterza z połowy XIII wieku.

 

Wyrosło mu drzewo, gdy spał…

 

Biblijny-Jesse-1024x1021.jpg

 

Zdaje się, że to symboliczne przedstawienie potomków Jessego. Ilustracja z francuskiej Biblii z przełomu XIV i XV wieku.

 

Nie ma nic prostszego, niż pływanie w pełnej zbroi płytowej

 

Philipp-Mönch-Kriegsbuch-1496-698x1024.jpg

 

Ilustracja z Kriegsbuch, a więc Księgi wojny Philippa Möncha z 1496 roku. Na obrazku rycerz pompujący pas mający mu pomóc w przepłynięciu (czy też przekroczeniu) rzeki. Też wam się wydaje, że to się dobrze nie skończy?

 

Park rozrywki w średniowieczu?

 

Apokalipsa-1220-1270-1024x830.jpg

 

Apokalipsa św. Jana. Francuski kodeks z XIII wieku.

 

Kiedy nie jesteś pewien czy warto odciąć sobie genitalia…

 

Augustym-Państwo-Boże.jpg

 

Miniatura ilustrująca XV-wieczny, francuski egzemplarz Państwa Bożego świętego Augustyna. Wyobrażenie miało na celu skrytykowanie brutalnych, barbarzyńskich religii wymagających od wiernych by się okaleczali.

 

Trochę za krótka sukienka

 

Normandia-ok.-1330-apokalipsa.jpg

 

Najzwyklejsza postać z XV-wiecznego, normandzkiego egzemplarza Apokalipsy.

 

Obrazek na wypadek, gdybyś chciał komuś powiedzieć, że jest burakiem…

 

czlowiek-burak-729x1024.jpg

 

Człowiek-burak? A może brukiew, albo rzepa? W rzeczywistości to raczej mandragora, przedstawiana w taki sposób, ponieważ jej korzeniom zdarzało się przybierać kształt bliski wyglądowi człowieka. Ilustracja z XV-wiecznego włoskiego zielnika.

 

Lanczyk w biegu

 

saturn-pożerający-swoje-potomstwo-776x1024.jpg

 

Antyczna mitologia w średniowiecznym wykonaniu. Rzymski Saturn (utożsamiany z greckim Kronosem) pożera jednego ze swoich potomków.

Ilustracja z XV-wiecznego francuskiego kodeksu zawierającego De Casibus Virorum Illustrium – zbiór biograficznych historii autorstwa Giovanniego Boccaccia.

 

Kawałki się rozsypały

 

Izyda-zbiera-części-ciała-Ozyrysa.jpg

 

Izyda zbiera części ciała Ozyrysa. Ilustracja do wspomnianych wyżej żywotów autorstwa Boccaccia.

 

Mógłby ktoś im wyjąć te sztylety…

 

Rzeź-niewiniątek-XV-wiek.jpg

 

Rzeź niewiniątek. Szwabski modlitewnik z drugiej połowy XV wieku.

 

Średniowieczny prekursor kubizmu?

 

zniszczenie-Sodomy-792x1024.jpg

 

Zniszczenie Sodomy na ilustracji z francuskiej Biblii z połowy XIII wieku.

 

W raju nie było parytetu

 

Ewa-i-wąż.jpg

 

Wąż skusił kobietę. Ale jak widać… sam też był kobietą. Wyobrażeń feminizujących wielkiego kusiciela było swoją drogą więcej. To konkretne powstało w Paryżu około 1415 roku.

 

Czasem po prostu wiesz, że woda w rzece nie nadaje się do picia

 

Pieklo-dantego-1000x1024.jpg

 

Jeden z kręgów piekła na ilustracji do Boskiej Komedii Dantego. Włoski kodeks z ok. 1425 roku.

 

A wam jak minął weekend?

 

Tacuinum-sanitatis-15-wiek-1024x1024.jpg

 

Zamiast współczuć chłopu, jeszcze bije brawo… Tacuinum sanitatis, niemiecki kodeks z XV wieku.

 

Na wojnie najważniejszy jest efekt WTF?

 

Konrad-Kyeser-Bellifortis-1.jpg

 

Chyba tylko tak można wytłumaczyć zamysł stojący za tym taranem, ukazanym w traktacie wojskowym Bellifortis Konrada Kyesera. Niemiecki kodeks z początku XV wieku.

 

 

 

Źródło:
Ilustracje pochodzą z wolnych zasobów cyfrowych bibliotek średniowiecznych manuskryptów. Ogromną pomocą służyły mi też blogi Discarding images i Demonagerie.

Autor
Kamil Janicki

 

logo-99.png

 

Głosy zza światów w nowym mieszkaniu - co zrobić?

$
0
0

Witam,

chciałabym abyście doradzili mi co powinnam zrobić z następującą sytuacją:

Kupiłam mieszkanie na rynku wtórnym i przed remontem w tym mieszkaniu spałam dwie noce.

Pierwszej nocy słyszałam bardzo głośne krzyki młodego mężczyzny, który przeklinał wszystkich i wyzywał od najgorszych rzeczy. Rodzice spali w innym pokoju i nie słyszeli nic. Myślałam, że ktoś na osiedlu tak głośno krzyczał. Po kilku dniach dowiedziałam się od byłej właścicielki mieszkania, że w tym pokoju, w którym ja spałam mieszkał jej syn, który popełnił samobójstwo wyskakując z okna, ale w innym budynku a wcześniej niby chorował na schizofrenię, przesuwał w nocy meble itp.

Zszokowała mnie kiedy zacytowała słowa, których używał kiedy wpadał szał i krzyczał na całe osiedle. Były to te same słowa, które ja słyszałam śpiąc w jego pokoju.

Prosiłam egzorcystę i księdza z tej parafii aby przyszedł i wyświęcił mieszkanie, ale odmówili ze względu na koronawirusa.

Co ja mogę zrobić sama w tej sytuacji? Nie ukrywam, że przeraziła mnie ta sytuacja i czuję się tam zalękniona od tej pory. Boję się kolejnych "doświadczeń".

Viewing all 3198 articles
Browse latest View live